wtorek, 8 stycznia 2008

marek.. alkohol..

brutalne pełne przemocy i łez życie. jak można zaufać jeszcze raz? skąd się biorą siły? uwierzyła była pełna nadziei i marzeń. małżeństwem z markiem dostarczyła sobie wrażeń.
chciała dobrze.nie znaliśmy taty chciała dać nam swego wybranego. wszystko miało być pięknie i gładko. życie jednak takie nie jest. marek - alkoholik życiowa problemowa rola.za która wiele się ciągnie. ból.. cierpienie..łzy.. rozpacz..stłamszenie..strach.. i prysły nadzieje!
marek rozwiał wszystko na co mama liczyła. za dużo chciała nie od tego człowieka co trzeba. my z wiką zostaliśmy wplątani w ich małżeństwo siłą rzeczy,siłą miłości, przynależności.. do mum.
szybko go znienawidziłem. padły słowa że zabije. całe szczęście bez pokrycia.
leżymy na łóżku..mama płacze ja obok..tulę pocieszam karmie słowami -.. będzie lepiej..
razem płaczemy nic już nie chcemy. boli jak mało co. serce drapało,myśli szarpało.
rzeźbił się obraz trwały malowany permanentnym piórem a każda literka pokryta była bólem.

tekst powstawał cały już nie do zmycia. bez możliwości pozbycia się go z serca,myśli,głowy. jedyne co można to by w miejsce starego powstawał obraz nowy.
wszystko się zbierało i kumulowało.

sen.. uciekam i krzyczę z całych sił pomocy pomocy!!! rozpacz nikt nie odpowiada krzyczę głośniej i nic się nie zmienia. biegnę podwórkiem do bramy patrzę w lewo. gardoccy już dawno zgasili światło a ja krzyczę pomocyyy!! pomocy!! bez odzewu. niemoc rozpacz biegnę otwieram furtkę. wybiegam na ulicę i krzyczę. ledwo co dyszę ale biegnę ile sił w nogach wciąż krzycząc. biegnę w bloki i niknę w ciemnościach. krzyczę.. krzyczę.. i gdzieś pod grubą warstwą rozpaczy bólu strachu jest iskierka myśli że na żadną już pomoc nie liczę..

już wiem jak można zmarnować sobie życie. mimo że w sercu dobro, marzenia,nadzieje,miłość to jednak w czynie wyraża się to co faktycznie w głębi serca się kryje.

po czasie okazało się że sen był prawdą. mama była bita.. uciekłem.. znalazła mnie po czasie roztrzęsionego zwiniętego w kłębek. dzieckiem jak marek lecz z innym podziałem ról zraniony byłem. choć piórem permanentnym.. kartkę tą gdzieś głęboko odłożyłem.

alkoholizm sztuka w którą grają Ci co oglądali ją do znudzenia całe lata. sztuka którą znali na pamięć i grać w niej nigdy nie chcieli. szkoda tylko że innego scenariusza w ręku nie mieli.

jak rażą człowieka promienie słońca tak wyryte w sercu i głowie wspomnienia bólu lub radości zostają do końca...

2 komentarze:

Unknown pisze...

Też miałam takie sny,jednak czasem pokrywały się z rzeczywistością. Słyszałam nie raz swój niemy krzyk.Chciałam pomóc jednak nie potrafiłam miałam za mało siły,poczułam tylko mimowolną grawitację uderzając o ścianę. Pamiętam, kiedyś czułam że nastała cisza przed wielką burzą,wiedziałam co będzie gdy pojawi się mama w domu. Bardzo chciałam aby została dłużej w pracy, małe nieporadne dziecko poszło zwrócić się do Boga o pomoc i chciałam jednocześnie się zapytać dlaczego?
Dlaczego on musi żyć?po co? odpowiedział mi kilka lat później,ale nadl tego nie rozumiem. Zawsze się bałam o moją mamę, miałam tylko ją.On dla mnie się nie liczył,nienawidziłam go.Teraz przynajmniej jest mi obojętny,dopóki moja mama się nie denerwuje i trzyma się od niej z daleka. Nie mam dla niego litości,ale ludzkie odruchy pozostały wobec niego.Nie jest moim ojcem,a niby ta sama krew.Ojciec szanuję swoją rodzinę i zapewnia jej bezpieczeństwo.teraz muszę patrzeć jak 'udaje' że ciągle go boli,dała bym mu raz porządną dawkę tak aby już nie chciał więcej.Ale szkoda mojego sumienia,samej siebie. Co Bóg dał to i odbierze. Dziękuję Bogu za taką mamę,ona zawsze mnie wspiera.

Bj pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.