poniedziałek, 18 listopada 2019

Siła Przebaczenia - wewnętrzna wolność. LIST DO MARKA

żyło mi się dobrze. mama sobie radziła w pełni by wychowywać mnie i wikę sukcesywnie i efektywnie. do wieku 6 lat miałem wszystko czego potrzebowałem a najwięcej miłości.
zanim sie urodziliśmy została zraniona przez naszego tatę. wiadomo była zakochana uczucie znane- to wtedy kiedy tracisz głowę i myślisz że będziesz z dana osoba przez cale życie na dobre i na złe. no ale wiadomo przychodzi życie i czar pryska.
my sie urodziliśmy a tata uciekł od problemu. był młody i głupi. co zrobić. tak wiec wychowywałem sie z wika i mamą.
mieliśmy czas na głupoty. mama brała nas na spacery. ciągała gdzie się dało. jeździła z nami na sankach.

wszystko trwało przez 6 lat. jeszcze nie było problemów.
poznała Ciebie. widziałem w niej radość. odżyła mimo że i tak była uśmiechnięta i pełna życia. widać było w niej nadzieję. czułem sie zagrożony bo musiałem sie podzielić z kimś moja mama. nie wiedziałem kim jesteś co będzie. niepokój był duży.teraz wiem ze przecież z czasem wyrabia sie relacja. zdanie na czyjś temat. tak było i w tym przypadku.

będę pisał o tobie jako o marku tak będzie łatwiej.
mama wyszła za człowieka za którego nie powinna była wychodzić. przy całej jego dobroci uwierzyła mu. wierzyła że będzie inaczej potrzebowała wsparcia i męskiej ręki. raz zawiodła się na miłości teraz liczyła że wszystko będzie dobrze.
jednak nie!wraz z pojawieniem się marka. pojawił się alkohol, ból i cierpienie. zniszczył on wszystko co kiedyś było spokojne i dobre. dom zamienił sie w mroczną jamę gdzie poznawałem tego co jest syfem w życiu. patrzyłem jak człowiek nisko może upaść poddając się alkoholowi. najgorsze ze widziałem mamę która uwierzyła w lepsze życie a niszczała fizycznie i psychicznie z każdym dniem. mama którą nie chciałem się dzielić musiała stawić czoła nowym problemom. stała się żoną alkoholika, człowieka który nie miał dobrych wzorców. w jego rodzinie na porządku dziennym był alkohol. pewnie ojciec bił matkę jak popadło i jego też. myślę że nawet kiedyś obiecywał sobie że On taki nie będzie.
w domu miał od dziecka to co ja poznałem dopiero mając 5 czy 6 lat. nie wiedział ze może być inaczej. żył tak i chciał stworzyć rodzinę na wzór czegoś czego nie powinien sam był zaznać.
wtedy nie widziałem tyle co teraz nie znałem życia od tej strony.
widziałem tylko mamę roztrzęsioną, przestraszoną. pamiętam jak ją przytulałem i płakałem razem z nią. bałem się strasznie.
..leżeliśmy na łóżku mama spała a ja pogrążałem sie w głęboki sen nagle! bum! bum! odgłosy walącej pięści marka w szybę od tarasu. zbudziłem sie od razu. przestraszony popatrzyłem na mamę. w jej oczach zamiast pocieszenia i pokoju zobaczyłem strach. wtuliłem sie w nią mocno. płacząc i cierpiąc widząc jej łzy.
a marek nie przestawał walić uderzał jak w transie. upił się jak zawsze a mama chcąc zaoszczędzić sobie codziennej katorgi tym razem zamknęła drzwi by go nie wpuścić. rozzłościło to go jeszcze bardziej. teraz dobijał sie by wejść. rozległy się krzyki. ..wysadzę ten dom.. kur* otwórz! zabiję Cię!! jak ja się bałem!!
jeden kadr z wielu lat w których marek osoba mi obca bił mamę-osobę mi najbliższą. chlał ile wlezie. a ja patrzyłem, obserwowałem
znienawidziłem go! człowieka który niszczy wszystko co miałem i osobę którą kochałem najmocniej na świecie, tylko ją miałem. nie mogłem go polubić a za to co robił zwyczajnie nienawidziłem go.
nienawidziłem za to co robił za to jaki był. jak śmie bić moją mamę jakby była jakąś rzeczą. czyjąś własnością. nie mogłem nic zrobić tylko przytulać mamę i pocieszać płacząc razem z nią.
nie wiem nawet kiedy powiedziałem mamie: jak dorosnę zabiję marka! ja go zabije mamo! nie martw się już niedługo.
wtedy byłem gotów go zabić.jedyne co mnie hamowało to brak sił by to zrobić.

nienawidziłem cię!!!!! a jednak po paru latach Ci wybaczyłem.
piszę właśnie dlatego. Wiedz że Ci wybaczam wszystko co zrobiłeś.
wybaczam....Ci. i nawet nie wiesz jak ciężko przyszły mi kiedyś te słowa do serca.

gdyby nie Jezus któremu w dziecięcej modlitwie oddałem życie. to nie wiem kim byłbym teraz. pozwolił mi pogodzić się ze wszystkimi emocjami. chronił mnie wiem o tym, przez wszystkie chwile w których ty grałeś główną rolę. pozwolił mi pogodzić się z tym wszystkim i wybaczyć tobie. zobaczyłem że można żyć inaczej a bardziej ciągle to widzę. nie musimy pić, kraść zabijać. to nie twoja wina że miałeś takich rodziców. nie twoja wina że od małego zaznałeś kłamstw, bluźnierstw, widziałeś przemoc. to wszystko pozostawiło na Tobie piętno którego nawet pewnie nie dostrzegasz. twoi rodzice zniszczyli siebie i Ciebie. Ty nic nie mogłeś i nie ma w tym twojej winy.

piszę bo jest nadzieja dla Ciebie!!! nie musisz dalej brnąć w bagno! nie musisz marnować życia. teraz w Kacprze rodzi się nienawiść. nie wiem co czujesz nie wiem co siedzi ci w głowie, ale on jest twoim dzieckiem. patrzy na swego ojca i co widzi? ? możesz mu jeszcze wiele dać. możesz jeszcze wiele nadrobić. Kacpra to boli. nie wiem na ile rozumie ale jak ma zaakceptować fakt ze jego ojciec sie nim nie interesuje? jak ma to zrozumieć?
ojciec go opuścił.

przez ile jeszcze zamierzasz w życiu przejść? by zrozumieć jak wiele straciłeś?! jak wiele złego wyrządziłeś!? pytam przez ile?
nie niszcz już więcej życia innych i swego.

masz wyjście. Bóg Cię kocha. choć zna Cie i widział co robiłeś. Zna Cię dokładnie a mimo to kocha i przebacza wszystko to co zrobiłeś bo potwierdził to oddając swego syna byś ty mógł żyć.
Jezus umarł za twój grzech i wiem że czeka aż przyjdziesz i odezwiesz sie do niego. czeka byś dał sobie pomóc. wiele się stało ale jeszcze wiele dobrego może sie wydarzyć!

wybaczam Ci. Błażej Dąbrowski.


jest jeszcze duzo co mógłbym napisać i wiele uczuć i słow siedzi we mnie, ale reszta nalezy do Ciebie. moze nic sie nie zmieni ale bede wiedział że cos w końcu zrobiłem i wcale Cie nie zabiłem a wybaczyłem.

jesli ten list bedzie bez odzewu w twoim zyciu to
ciesze sie ze u konca swojej drogi bede mógł zawsze powiedzieć :Boże Ty wiesz że próbowałem.

Brak komentarzy: